czwartek, 10 stycznia 2013

KRÓTKA RYMOWANKA - Odskocznia...



Zdarza się, że czytuję gazety

Rozmaite oraz elektroniczne

Ich odpowiedniki. Konkrety

I manipulatory psychiczne.

Czasem Gutenberga znaki,

Na śmierdzącym drukiem papierze,

Przyjmują kształt nie byle jaki!

Widzę, czytam, lecz nie wierze!

Czasem też bezzapachowo,

W przestrzeni, wirtualną zwanej,

Czytuję znaki te same, na nowo.

Treści podobnej, inaczej podanej.

Zdarzyło się więc i tym razem,

Że w oczy moje, rzecz wpadła

Sportowa. Lecz z takim przekazem,

Że mina mi zrzedła, a twarz pobladła.

Oto dowiaduję się z zakłopotaniem

I nie ukrywam, zdumieniem prawie,

Że na boisku piłkarskim stanie,

Skocznia narciarska w samej Warszawie.

Ha! Myślę sobie, pomysł to klawy!

Aż w sercu, dziwne czuję ukłucia.

Mieliśmy basen, zamiast murawy,

A teraz skocznia, stanie mamucia!

Stary Warszawiak, pewnie mi powie

Że skocznia była, już w mieście kiedyś.

Przy Czarnowiejskiej na Mokotowie,

Z trzydzieści metrów miała, od biedy.

Teraz ma powstać równie niewielka

Lecz dziewięćdziesiąt ma mieć HaeS.

I tutaj ginie wątpliwość wszelka

Bo skocznie taką uda się wznieść.

A w Zakopanem, niech zamiast tego

Na Wielkiej Krokwi, piłkarze grają.

Ducha do walki mają szczerego,

Niech na rozbiegu, za piłką gnają.

Będzie napastnik niełatwo miał

Strzelić do bramki, tak by nie chybił.

A bramkarz piłkę złapać, jak chciał,

Bo się na progu za mocno wybił.

I w konsekwencji na miejscu skoczni

Będą wypasać znowu barany.

No, a w Warszawie, tam najwidoczniej,

Nadal jest bazar, dobrze nam znany.

SCRIPTUM X/I/MMXIII

poniedziałek, 7 stycznia 2013

KRÓTKA RYMOWANKA - Tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt cztery.





Obudziłem się w 1984 roku.
Jakoś dziwnie się czuje…
Pamiętam, że przecież tuż po zmroku,
Orwella przed snem czytuję.
Że mam naście lat, że szkoła…
Życie w wojennym stanie…
Kumpel pod oknem mnie woła,
Potem z dziewczyną spotkanie…
Rozmowy, dyskusje, plany,
Co będziemy robić za lat trzydzieści?
Jaki piękny będzie świat, nieznany.
Wolny i pozbawiony Orwellowskich treści.
Nagle się budzę,
W czterdziestolatka powłoce.
Gorącą głowę w dłoniach studzę
Zbyt krótkie były noce?
To nie sen,  to rok dwa tysiące trzynasty!
I co widzę, do jasnej cholery!?
Kac moralny, mentalny, ogromniasty!
Dzieje się?  „Tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt cztery”?

scriptum vii/i/mmxiii